Wiecie jak to jest, gdy czuje się, że w środku jakby fala wzbiera nie wiadomo skąd, ale przypomina ona raczej frustracji odbicie (chociaż też z jakąś dziwną nadzieją połączone) niż coś, czysto motywującego i dającego poczucie ogarnięcia ? I nie wiedzieć, czy to na wiosnę przewartościowanie "w życiorysowe", czy po prostu grubeee podsumowanie.
Takiego oto stanu ambiwalencji doświadczam ostatnio i pomimo, że od pierwszych jego symptomów minął blisko miesiąc to wewnętrzny niepokój (n i e - p o k ó j, czyli co tu kryć, WOJNA) trwa. Dla wtajemniczonych, to coś w środku, dawno nie budzone, znów się właśnie budzi, a dla niewtajemniczonych, człowiek zwyczajnie gada od rzeczy.
A człowiek ten, jak to człowiek, MYŚLI o różnych rzeczach, tych na teraz i tych wokół, ale i o tych co już były wiedząc, że wszystko czeka jeszcze na wydarzenie się. Tak naprawdę.
To ja też czekam. Przy stoliku kawiarnianym. Kto wie, jakbym usiadł przy barze, mógłbym popłynąć niechcący i "obrócić" co nieco przypadkiem, zamiast tak czekać (na to co oczywiście istotne:) nie przegapiając. Mhm.
A myśli płyną w tym czasie:
- To k.... ile tak jeszcze ?
Absurdalne to czekanie, nie ?
Przy barze to i oprzeć się przynajmniej elegancko można.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Zapraszamy do dyskusji.