Znajomość stosunków miejscowych. Z domu nie wychodząc

Kiedyś, ktoś mi to nawet opowiadał. I chyba pamiętam kto. To było tak: szło się do biblioteki z własnej nie przymuszonej woli (głód wiedzy?), albo i z przymusu (np. gdy praca dyplomowa wisiała nad głową) żeby przestudiować źródła i zrobić drobne notatki. A czasem większe.
Potrzebujesz ksero? To przepisz sobie.
Wszystko doskonale, papierowo, analogowo, z ołówkiem w ręku i nieodłącznym kurzem. Człowiek, jak posiedział osiem godzin, w tym bibliotecznym odosobnieniu pisząc, przepisując i przekładając ciężkie tomy na półkach, to po wyjściu na powietrze wiedział, że żyje.

I żeby coś zdobyć, odkryć i zobaczyć musiał znów wyprawić się do biblioteki autobusem lub rowerem, wcześniej zabierając kanapki owinięte w gazetę by nie zgłodnieć zanadto, kiedy nie bacząc na (być może) zbyt grube nogi bibliotekarki, ochoczo będzie chłonął oprócz wiedzy samo tzw. miejsce. Tak ten temat przy którejś wizycie naświetlił mi promotor, pamiętający dobrze takie właśnie czasy.

W erze cyfrowej technologii posiedliśmy jednak możliwości, by nie ruszając się z domu odnajdywać i analizować niedostępne kiedyś, źródła wiedzy czy inspiracji (bez przepisywania!). Oczywiście, narażając się w ten sposób lub uwalniając, od możliwości nawiązania np. bibliotecznych, przypadkowych romansów (tzw. intelektualnych) lub podobnych, nierzadko miłych akcentów.
Ale o czym to ja? Aha. Znalazłem ostatnio w domu (tzn. korzystając z cyfrowych zbiorów online) ciekawą książkę. Dawno miałem już napisać coś więcej niż tylko podpisy pod pocztówkami ustrzelonymi wyborowo i znalezisko to uruchomiło w mojej głowie nowy proces myślowy. Temat co prawda "trafiony" został przypadkowo, ale jest on na tyle ciekawy i mało znany, że padła decyzja o jego realizacji. Teraz.

Znalazł się w moich rękach przedwojenny podręcznik pt. "Służba śledcza", przeznaczony dla użytku policji państwowej. Dlaczego wydał mi się interesujący? Bo "uszyty" jest on na miarę ludzi, którzy żyli w ciekawych, ale też "poukładanych" czasach. I sporo o nich mówi. Jest zdroworozsądkowy, oszczędny w treści, ale jednak pojemny merytorycznie, przez co i dziś może być nawet użyteczny. Mimo tego, że zawiera język, który na dobre wyszedł z użycia, to stanowi całkiem eleganckie opracowanie. Prosto, solidnie, treściwie, czuć klasę przedwojenną.

źródło: Nowa Cyfrowa Biblioteka Narodowa POLONA
Spis rzeczy.


W S T Ę P.


ROZDZIAŁ I. Znajomość stosunków miejscowych i osobowych

"podstawą służby śledczej jest znajomość stosunków miejscowych i osobowych",
"przedmioty, służące do orjentowania się w okolicy, jako to stare zamczyska"
"osoby pod bezpośrednim dozorem policyjnym stojące, oraz osoby pośrednio dozorowane,
jak mające wstręt do pracy"
A o co w ogóle chodzi z tą całą Policją? Jak patrzę na ów podręcznik, to wydaje mi się, że większość z przedwojennych gliniarzy wiedziała, że ich rolą jest przede wszystkim "służyć". I spora część z tych, służących np. w miastach (służba na terenach wiejskich była znacząco od miejskiej odmienna), nie wspominając o garnizonie stołecznym, wiedziała lub miała wkalkulowaną w pragmatykę, idee wynikającą z pierwotnego znaczenia słowa "policja".

fot. www.panstwowa.policja.pl
W polszczyźnie słowo to poświadczone jest od XVI w. w formie policya [po-li-cy-ja]. Początkowo oznaczało ono sztukę rządzenia państwem lub miastem, o czym świadczą m.in. cytaty ze „Słownika języka polskiego” S. B. Lindego. Takie znaczenie przypisuje mu się też z greki (S. Petrycy, Ekonomia). Jest to pewnego rodzaju wskazówka: policjant to tak naprawdę człowiek miasta. Znający jego zakamarki, tajemnice, obyczaje, rytm życia. Ktoś, kto jest z miastem nierozerwalnie związany, a tłem jego rzemiosła są także ciemne, miejskie oblicza: szemrane knajpy, burdele, szulernie, dziuple złodziejskie i plejada zakazanych mord na rewirze. Etymologia zobowiązuje. To myślę sobie, że warto jest poznać historię policmajstrów i ich miasta, co?

A miejscem, z którym w Warszawie... ale o tym następnym razem!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zapraszamy do dyskusji.

Warszawski Zwiad © 2016. Wszelkie prawa zastrzeżone! Szablon dla Chrome, stworzony przez Blokotka | modyfikacje: weblove.pl | dostosowanie: Moro