Obchody 69 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego

Miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze..., czyli obchody 69 rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego...

Miało być tak pięknie, a wyszło jak zawsze... Tak podsumowałbym dzień 1 sierpnia 2013 roku. Będąc patriotą, Polakiem, czując się w 100% warszawiakiem przecież, chciałem uczcić jakoś wyjątkowo pamięć ludzi honoru, którzy walczyli o to miasto w 1944 roku. Zaopatrzony w znicze i inne drobiazgi ruszyłem więc w teren.

Uznałem, że najlepszym miejscem do spędzenia godziny W będzie największy w Europie cmentarz wojenny na Warszawskiej Woli, przy ulicy Wolskiej. Cmentarz został założony w listopadzie 1945 roku, by zwozić w to miejsce, ekshumowane z tymczasowych grobów na ulicach i placach Warszawy, ciała żołnierzy i cywilów z Powstania. Pochowano tam również, w niewielkiej liczbie, biorących udział w innych działaniach II wojny światowej. Swoją drogą piękne miejsce, o ile tak można powiedzieć w ogóle o cmentarzu, który został też wpisany do rejestru zabytków w 2012 roku.

Pomyślałem, że to miejsce, gdzie "fizycznie" leżą bohaterowie tamtych dni, będzie najlepsze do "oddania honorów". Całe szczęście, że pojechałem tam wcześniej, około 16-tej, bo dostałem się jeszcze pod pomnik, nie wiedząc co mnie czeka za moment.








Atmosfera skupienia, zdjęcia, chwila zadumy, ludzie znicze znoszą. I niestety, o 16.30 koniec sielanki. Znikąd pojawili się BORowiki i wszystkich wymietli dookoła, tak jak stali i "świętowali", każdy na swój sposób. Ogrodzili teren, puścili psy tropiące i dumnie stanęli jak na wystawie. Chwila szoku minęła, ale ludzie którzy przyszli całymi rodzinami mogli sobie stanąć tylko za ogrodzeniem. No i w końcu syreny, bicie dzwonów kościelnych, ten moment, 17, godzina W. A ja z dala od wszystkiego oczywiście, od pomnika na którym miałem zapalić znicze i zawiesić żółto czerwoną wstążkę, bo proszę to Ci niespodzianka, Prezydent Bronisław Komorowski ma przyjechać. No tylko, że godzina W, a Jego nie ma, krzesełka pod pomnikiem ustawione, tyle że, no puste są, bo wszyscy na trawniku i jakoś tak łyso. I przykro. Pewnie się czepiam też.

Od służb wszelakich zaroiło się momentalnie,
Oddziały Prewencji, Kryminalna, Straż
Miejska, Żandarmeria Wojskowa
no i BOR ze swoimi czarnymi garniturami
i czarnymi furgonami.
Tylko kombatantów mało i słabo widoczni,
bo gdzieś w krzakach, na trawie.




Zapaliłem znicz tam, gdzie stałem i pojechałem dalej, na Starówkę. Z myślą, że tam będzie lepiej, ale o tym jak było, już Moro może Wam napisze.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zapraszamy do dyskusji.

Warszawski Zwiad © 2016. Wszelkie prawa zastrzeżone! Szablon dla Chrome, stworzony przez Blokotka | modyfikacje: weblove.pl | dostosowanie: Moro